Czy zawsze wiemy, co kryje się w odczuciach pacjentów w
trakcie naszej terapii? Oczywiście zapytanie o to jest podstawą, a ciągła wymiana informacji jest mile widziana. Co w przypadku
kiedy pacjent „odpłynie” lub po prostu nie odzywa się? Bazujemy na doświadczeniu
(jeżeli oczywiście takowe posiadamy) oraz wiedzy, którą do tej pory udało nam
się w głowie zgromadzić, na umiejętności palpacji, informacji zwrotnej, umożliwiającej z dużą precyzją rozpoznanie stanu napięcia tkanek, a także określenie mocy pracy jakiej
one wymagają. Na tej podstawie jesteśmy w stanie również określić z niemal zegarmistrzowską dokładnością miejsca wymagające większej uwagi i solidnie je rozpracować. Czytamy ciało jak dobrą książkę. Bardzo
często jest to strzałem w przysłowiową dziesiątkę i to właśnie jest główny
powód milczenia.
Poniżej relacja pana Krzysztofa (32), jednego z moich ostatnich pacjentów, człowieka aktywnego, żyjącego dynamicznie, nie stroniącego od codziennego stresu, po sesji masażu tkanek głębokich:
Poniżej relacja pana Krzysztofa (32), jednego z moich ostatnich pacjentów, człowieka aktywnego, żyjącego dynamicznie, nie stroniącego od codziennego stresu, po sesji masażu tkanek głębokich:
„Gdy położyłem się na
łóżku moje myśli były rozwiane. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Pierwszy
ruchy masażysty był jak badanie, próba nawiązania kontaktu i zbudowania
relacji. Po chwili moje ciało zaczęło się odprężać, całkowicie poddawać, a
ruchy masażysty stały bardziej zdecydowane, choć wciąż łagodne i spokojne.
Uspokajająca muzyka w tle i roztoczony zapach olejku stworzyły klimat, który
pozwolił oddalić niespokojne myśli. Czułem jak moje mięśnie zaczynają wręcz
pracować poddając się prowadzeniu. Spokojne i powolne ruchy niekiedy wzrastały
na sile co wiązało się z dużym zaangażowaniem i dopasowaniem do granic małego dobrego
bólu , które ani na chwilę nie zostały przekroczone. Wszystko pod pełną
kontrolą. W pewnym momencie straciłem poczucie czasu, a moje myśli skupiły się
na jednej rzeczy. Moje ciało. Tu i teraz. Czułem jak każdy mięsień zostawał po
kolei pobudzany, zmuszany do pracy, przepompowania krwi przy powolnym rolowaniu
i przebudzenia przy ucisku jego anatomicznych granic.
Każdy mięsień po kolei
zaczął budzić się na nowo. Żaden nie został pominięty. Po kolei każdy miał
swoją kolej w uporządkowanej całości.
Ku mojemu zaskoczeniu
masażysta podczas całego zabiegu nie przerwał kontaktu z moim ciałem – od
pierwszego dotyku do ostatniego ucisku był to jeden ciągły ruch. Zmiana rąk –
nie przerwanie, zmiana stron – nie przerwanie i tak do samego końca. To było
coś w rodzaju połączenia i dawało swoiste poczucie prowadzenia. Masaż nie
odbywał się tylko dłońmi, czułem przedramiona, kostki i wiele rodzajów ucisków,
gładzeń, gdzie nie miałem pojęcia jak ktoś to robi. Ale ja jestem tylko
klientem więc liczą się dla mnie efekty.
Po zabiegu poczułem
jak moje mięśnie zaczęły żyć, jednocześnie czując lekkość i głębokie
odprężenie.”
Życzę Wam tylko i wyłącznie takich opinii. Przyjemnego dnia :-)
Życzę Wam tylko i wyłącznie takich opinii. Przyjemnego dnia :-)
Pozdrawiam
Maciej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz